piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 1 Mordercze Treningi

Las niedaleko Magnolii, była noc...
Siedziałem na ziemi, na tyłku i rozglądałem się po tym jakże dziwnym miejscu.
ziemia dziwnie była wilgotna jak po deszczu, liście u drzew były w dziwnych proporcjach...
i do tego ogarniał mnie nie co mały dreszczyk, plus jest w tym, że niebo było
spokojne i gwiazdy jasno świeciły.
 Wstałem i zacząłem iść przez ten las mokrą i błotnistą ziemią.
nie daleko było miasto, może popytam się kogoś, może ktoś odpowie mi, co to za miejsce.
Przekraczając mury miasta, jedyna osoba która wpadła mi w oko, to była białowłosa kobieta
nie patrząc na innych podszedłem spokojnie, nie tracąc ją z oczu

Timmid:
Cześć, wiesz może co to za miejsce?

MiraJane 

Taak, to Magnolia...
Timmid:
Mag... co?
Mirajane

Magnolia, głuptasie... nigdy o niej nie słyszałeś?
Pokręciłem przecząco głową, patrząc na nią jak na wariatkę
MiraJane
Oj, nieuk z ciebie...
(zaśmiała się)
Timmid:
Po prostu nie wiedziałem o niej, i tyle...
Mirajane wyglądała jakby, się nad czymś zastanawiała, i nie spuszczała ze mnie swoich kobaltowoniebieskich oczu.
Mirajane:
Chodź ze mną, skoro o niej nie słyszałeś, więc pozwiedzasz sobie, ze mną
(dodała lekki uśmiech)
Nie mogłem odszukać słowa rezygnacji więc, poszedłem za nią... lecz jedyny budynek jaki mnie zainteresował w Magnolii to, wielka budowla przypominająca zamek  
stanąłem w miejscu i patrzyłem na ciekawy styl budowli a, na samej górze falowała horongiew 
ze znakiem przypominający smoka w czerwonym tle.
Timmid:
Co to?
Mirajane:
To, Gildia Fairy Tail... jestem jej członkinią 
Poczułem się, jak w jakiejś grze komputerowej, jeszcze raz z góry do dołu spojrzałem na budowlę
Timmid;
Należysz do niej?
Mirajane:
Tak, ale chyba nie ty... czy ty
Spojrzała na mnie, jakby miała za chwilę paść ze szczęścia 
Timmid:
A czemu nie?
Założyłem ręce na biodra i spojrzałem na Mirę
Mirajane:
hah... od tak, się tam nie dołącza, musisz pokazać, co potrafisz
możemy sprawdzić twoją magię...
Chyba się przesłyszałem, jaką magię?! co to za cholerny świat
skierowałem wzrok na nią 
Timmid:
O czym ty mówisz, jaką magię?!
Mirajane zrobiła facepalm, i odsłoniła jeno swoje oczy i wlepiła we mnie
Mirajane:
z jakiej ty choinki spadłeś?! 
Timmid:
Czyli jednak mi nie wytłumaczysz?
Mirajane złapała mnie za rękę i zaczęła spokojnie prowadzić w stronę budowli Fairy Tail.
Jak masz na imię? bo ja Timmid 
Mirajane:
Jestem Mirajane... miło poznać
Mirajane już prowadziła mnie na schody i Mira otwierając wielkie drzwi, ukazało mi się wielkie pomieszczenie, w niej wiele stolików a na środku wielki barek, w sali było dużo 
ludzi.Mira ciągnęła mnie przez całą salę, czując na sobie wzrok członków Fairy Tail.
Mira zapukała do drzwi i bez odpowiedzi weszła do środka wpychając mnie do pokoju.
Na środku był wielki stół a na nim stał niski staruszek odwrócony tyłem
Makarov 
No co tam, Mira?
Mirajane:
Makarov, mamy ochotnika na członka Fairy Tai;
Makarov odwrócił się, staruszek miał siwe wąsy.Zeskoczył ze stołu wcale nie narzekając na bóle w krzyżu jak inne dziady, po woli podszedł do mnie
Makarov, trzeba sprawdzić jaką ma moc.
Makarov
No to się, da załatwić
Makarov złapał mnie za rękę i pociągnął mnie, tak aby się schylił, przejechał ręką mi przed oczami i podniósł brew
no... diamen, jak nie inaczej
Timmid
O czym ty bredzisz, starcze...
Makarov
(używa zaklęcia Tytan i staje się ogromny )
MOŻE BY TAK SPOKOJNIEJ!!!
Gniew Makarov'a zerwało mnie z nóg i wyszczerzyłem się ze strachu
Mirajane:
Makarov, no i masz... wystraszyłeś dzieciaka
Makarov zmniejszył się 
Makarov
Szacunek, niech będzie...
 Podchodzi do swojego biurka i wskakuje na niego i kontynuje wpatrywanie się w okno.    
    
 
         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz