zbudzenia
Erza:
Wstawaj, idź coś zjedz...
Timmid:
Dzień dobry, co tak agresywnie?...
Naglę do pokoju przychodzi Gray z pazernym uśmiechem...
podchodzi do Erzy i mówi jej coś na ucho...
Po czym Erza zmieniła wyraz twarzy na piekielnie złą
Erza:
Natsu, ty pieprzony gnoju!!
Erza wypada z pokoju po czym słyszę czyjąś pięść odbiła o czyiś policzek
ja i Gray wychodzimy a tu Natsu leży na ziemi i masuje sobie policzek
Gray, jak mogłeś mu na to pozwolić!!
Timmid:
O, co tyle hałasu?
Erza
Cisza!
Timmid:
Tak jest...
Po czym zasiadam jak z daleka od Erzy która teraz na pierniczała Graya
Mirajane podchodzi do nas
Mirajane:
Coś podać?
Dodaje do tego uroczy uśmiech, Mira była dziś ubrana w długą
czerwoną sukienkę z ramiączkami, w ręku trzymała tacę z napojami
naglę usłyszałem głos, to był głos chyba Mystery
Mystery:
Miro, nie pogardziłabym jakimś sokiem z wiśni
Mirajane:
a ty młody? dobra masz tu sok z wiśni
tak jak Mystery, a jakbyś coś chciał, nie krępuj się...
wszyscy tu jesteśmy jak szczęśliwa rodzinka
Po czym odeszła, no nie wiem czy szczęśliwa, Natsu leży na ziemi oszołomiony, Gray jest
maltretowany przez Erzę, spojrzałem na nich jeszcze raz po czym spojrzałem na swój sok, a później na Mystery która wypiła duszkiem sok.
Timmid:
Chyba lubisz wiśnie, co nie?
Mystery spojrzała jeno na mnie
Mystery
No, i to bardzo
Odstawiła kubek, ściągnąłem z siebie czarny dres i pozostał tylko biały podkoszulek...
i naglę mój kubek uległ lekkiemu uszkodzeniu, nie co wstydziłem się zawołać Mirę, więc postanowiłem wykorzystywać do tego diamentowego tworzenia...
Timmid:
(używam diamentowego tworzenia)
Diamond Make!
W moich rękach pojawił się, ja że olśniewający diamentowy kubek...
ostrożnie przelałem ze zniszczonego do diamentowego...
Mystery:
Szybko się uczysz...
Zasłoniła twarz swoimi rudymi włosami i szeroko się uśmiechnęła...
osunęła krzesło i poszła sobie, naglę zdyszana Erza podchodzi do mnie zła
żeby jej nie wnerwić bardziej, sięgnąłem po tort truskawkowy leżący obok i trzęsącymi rękami dałem jej, ta od razu zmieniła do mnie nastawienie
Erza:
Dzięki młody, lepiej już czekaj na mnie, przy wyjściu...jasne?!
Tylko kiwnąłem głową i czym prędzej wybiegłem z gildii na to samo miejsce, gdzie Erza wczoraj ze mną trenowała, i jak zwykle Erza po zjedzeniu ciasta przyszła do mnie...
i ustawiła słomianego manekina
Zaczynaj
Timmid:
(używam diamentowego pocisk)
Diamnod Make
Wydobyły się runy, ale nic się nie wydarzyło, ino stałem bezczynnie z rękami wyciągniętymi przed siebie jak idiota
Erza:
Nie wygłupiaj się, tylko działaj!
Timmid:
Robię co mogę!
Erza odwróciła się do mnie
Erza:
To nie jest wytłumaczenie, tylko wymówka!
nie lubię wymówek... działaj albo obedrę cię ze skóry!
Timmid:
(używam diamentowych pocisków)
Diamond Make!
Powiedziałem to ze spokojem i skupieniem, wytworzyły się runy i w tej chwili wystrzeliłem sporo diamentów w manekin, to jedynie obróciło się w miejscu i padło na ziemię
Erza:
No brawo, szybko się uczysz...
Timmid:
To samo mi mówiła, Mystery
Erza :
Sprawdźmy co jeszcze potrafisz...
Po czym trenowałem i trenowałem i odkryłem nowe moce... w tym diamentowe tworzenie: Skorupa i Zbroja ale nie opanowane perfekcyjnie
Erza: ( po opanowaniu perfekcyjnie mojego zaklęcia diamentowe pociski)
Czas, na twojego pierwszego przeciwknika...
Timmid:
Co masz na myśli?
Spojrzałem na nią, nie co przestraszony... z kim ja mam walczyć... boże
ja z stąd uciekam, już miałem zrobić krok
Erza:
A ty gdzie czorcie?
Erza złapała mnie, za tył koszulki i pociągnęła ze sobą
Timmid
Nie błagam, Erza zrobię wszystko co chcesz, ale puść...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz